Jak wynika z danych przedstawionych w najnowszym raporcie Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego, rok 2024 był pierwszym, w których w krajowych rafineriach ropy naftowej nie przerabiano surowca pochodzącego z Federacji Rosyjskiej. Jednocześnie coraz większą część zapotrzebowania Polski na paliwa płynne pokrywa import.
Ostatnie lata przyniosły bezprecedensowe zmiany w imporcie surowców energetycznych do Polski. W roku 2022 w pierwszych miesiącach po inwazji Federacji Rosyjskiej na Ukrainę rząd podjął decyzję o wprowadzeniu embarga na dostawy węgla kamiennego z Rosji, jeszcze zanim zapadła tożsama decyzja na szczeblu Unii Europejskiej.
Rok 2023 był natomiast pierwszym, w którym Polska nie importowała rosyjskiego gazu ziemnego. Było to możliwe dzięki oddaniu pod koniec 2022 roku systemu gazociągów Baltic Pipe, łączącego Polskę ze złożami norweskimi przez nowe odcinki gazociągów podmorskich oraz rozbudowany duński system przesyłowy.
Z kolei miniony rok, jak możemy przeczytać w raporcie Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego, był pierwszym, w którym w polskich rafineriach ropy naftowej w Płocku i Gdańsku nie przerabiano surowca rosyjskiego. Warto przypomnieć, że przepustowość gdańskiego Naftoportu od lat umożliwiała sprowadzanie do Polski ropy naftowej w ilości co najmniej zabezpieczającej potrzeby krajowych rafinerii. Surowiec rosyjski był wciąż kupowany z powodów ekonomicznych i technicznych – z jednej strony jest relatywnie tani, a z drugiej strony z myślą o jego przerobie projektowano polskie rafinerie.
Dostawy ropy naftowej do Polski z Rosji zostały przerwane z racji odmowy ich rozliczania w rublu rosyjskim przez stronę polską. Już wcześniej Orlen zaprzestał sprowadzania surowca z Federacji Rosyjskich drogą morską, czy też paliw płynnych pochodzących z tego kraju. W przypadku dostaw ropy naftowej do Polski kluczową rolę odgrywa dziś Arabia Saudyjska. W ubiegłym roku do gdańskiego Naftoportu dostarczono aż 14,1 mln ton z tego kierunku. To znacznie więcej niż połowa łącznego przerobu rafinerii w Płocku i Gdańsku. Istotnymi dostawcami obok Arabii Saudyjskiej były także Norwegia i Stany Zjednoczone. Polska importowała także ropę naftową z Gujany i Nigerii.
Ubiegły rok przyniósł jednocześnie wzrost importu paliw płynnych. O ile wolumen produkcji krajowej, uwzględniający przerób ropy naftowej i dodawanie biokomponentów, wyniósł blisko 31 mln m3, tak wielkość importu wyniosła aż 17 mln m3. Większość, bo ponad 90% importu benzyn silnikowych pochodziło z Czech, Litwy i Niemiec (właścicielem wszystkich rafinerii w pierwszych dwóch spośród wyżej wymienionych państw jest Orlen). Z kolei olej napędowy był sprowadzany z Finlandii, Indii, Kuwejtu, Litwy, Niderlandów, Niemiec, Stanów Zjednoczonych (największy dostawca) i Szwecji.
Polska eksportowała przy tym pewne ilości benzyn silnikowych i oleju napędowego na Ukrainę. Nastąpiło jednocześnie tąpnięcie w reeksporcie LPG, na którego import z Federacji Rosyjskiej wprowadzono embargo na szczeblu wspólnotowym. Łącznie wielkość eksportu paliw płynnych z Polski, uwzględniająca zarówno eksport właściwy, jak i reeksport, wyniosła 5 mln m3. Konsumpcja wyniosła natomiast niespełna 39 mln m3, co oznacza nieznaczny, ok. 2-procentowy wzrost w porównaniu z 2023 rokiem. Co ciekawe, po raz pierwszy odnotowano zmniejszenie znaczenia oleju napędowego, co można wyjaśnić malejącym udziałem samochodów osobowych z silnikiem Diesla w nowych rejestracjach.